Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 28 grudnia 2020

poświąteczne migawki

 Święta minęły nam spokojnie, każdego dnia spotykaliśmy się z kimś innym z rodziny. Było miło, w spokojnym nastroju płynął nam czas. Przygotowania świąteczne też sobie porozdzielałam na poszczególne dni, więc nie było bieganiny w ostatniej chwili, jednak mimo wszystko czułam się zmęczona i nie miałam siły, żeby jeszcze przed Świętami zajrzeć do moich blogowych przyjaciół i złożyć życzenia świąteczne. Musiałam trochę odpocząć od komputera.

Dlatego teraz, już po świętach chcę Wam życzyć Nowego Roku pełnego wiary i nadziei na to, że będzie lepszy niż ten co mija. Niech nie brakuje Wam miłości i życzliwości. Niech Boża Dziecina obdarza Was każdego dnia pokojem i zdrowiem.
Lusi

Udało mi się przed Świętami przygotować dwa wianki: ten pierwszy, zimowy wisi u nas na drzwiach. Drugi - orzechowy był prezentem na stół dla koleżanki.




Dekoracje świąteczne w naszym domu podobnie jak w poprzednim roku są w białej tonacji.





Jest też dekoracja z naturalnych materiałów: kory i szyszek, którą otrzymałam w prezencie.



Nie ozdabiałam w tym roku pierników - wykorzystałam kupione zeszłoroczne ozdoby piernikowe, których mistrzostwo wykonania nadal podziwiam.




Choinka prawie taka sama jak w zeszłym roku, pełna ozdób ręcznie wykonywanych przez znajome rękodzielniczki- szydełkowe śnieżynki oraz aniołki szydełkowe i richelieu.  Są też bombki frywolitkowe i bombka z haftem od Bożenki. Część ozdób drewnianych - domki, ptaszki została kupiona na kiermaszach świątecznych.










A to moje bombki decoupage'owe.



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających, Lusi.

środa, 9 grudnia 2020

Oszroniony świat

 Jak wiecie, moim ulubionym tematem zdjęć jest natura w różnych porach roku i dnia, a także w różnym świetle. Jednak nieustannie fascynują mnie zdjęcia robione we mgle, kiedy wszystkie kontury robią się łagodniejsze, a drugi plan się delikatnie rozmywa. Takich zdjęć nigdy nie można zaplanować, więc tym bardziej cieszą udane kadry. Niedawno pokazywałam zamglony park jesienią.

W ostatnich dniach mgła w połączeniu z niską temperaturą oszroniła rośliny, które chwilami wyglądają jak posypane cukrem pudrem albo ozdobione lukrem. 

Za to też lubię zimę (choć jeszcze nie kalendarzową, tylko temperaturową), bo dzięki niskim temperaturom przyroda potrafi się tak przystroić.

Zapraszam Was do oszronionego ogrodu.
















I jeszcze kilka czarno-białych.



Pozdrawiam, Lusi.

czwartek, 3 grudnia 2020

Śnieżny, zimowy koniec listopada i wieniec adwentowy

 Witajcie!

Listopad był w tym roku bardzo ciepły, dopiero ostatnie dni przyniosły temperaturę poniżej zera i trochę śniegu. Wiele osób nie lubi zimy, ale mnie się podoba świat przykryty białą śniegową kołderką.




 Kiedy dni stają się coraz krótsze, a noce coraz dłuższe, w przejściu z jesieni do zimy - przeżywamy okres kościelnego roku liturgicznego nazywany Adwentem. Określenie "adwent" pochodzi od łacińskiego wyrazu adventus i oznacza "przyjście".

  Na wieńcu adwentowym, który zrobiłam, pali się pierwsza świeca.



W sieci znalazłam piękny wiersz o adwencie (niestety autor tekstu nie był podany). 

ADWENT – czuwanie

oczekiwanie na zejście

Tego który się stanie

pokojem radością szczęściem

 

ADWENT – czas mroku

po którym światło błyśnie

i spłynie nam z obłoków

na wielkie BOGA PRZYJŚCIE

 

Przeminie adwentowa

noc oczekiwań lęków

CIAŁEM stanie się SŁOWO

na Matki Świętej ręku

 

ADWENT – to życie

wśród zwątpień i nadziei

że może o którymś świcie

dotrzemy do Betlejem

 

I spłynie na nas cisza

wielkie uspokojenie

bo wreszcie Bóg usłyszał

gorące serc westchnienie

 

Po trudach i zawodach

serce przed Bogiem klęknie

bo ADWENT – to tęsknota

za prawdą dobrem pięknem

 

ADWENT – to próba

życiowy egzamin

Czy nam on się uda?

oto pytanie...

Myślę, że warto zastanowić się nad tym tekstem, zwłaszcza w tym czasie, który dla wszystkich jest trudny.

Pozdrawiam, Lusi.

poniedziałek, 2 listopada 2020

Jesiennie, nostalgicznie



Witajcie! 
Koniec wakacji i wrzesień to dla mnie zawsze intensywny czas w pracy. Potem październik też przeleciał nie wiadomo kiedy... W tym trudnym czasie, gdy ciągle jesteśmy czymś zaskakiwani, wizyty w ogrodzie napełniają spokojem i dają radość. Zacznę od tego czym jesień obdarza w ogrodzie i pobliskim parku. Jesień jest, obok wiosny moją ulubioną porą roku. Wiosnę lubię za budzącą się przyrodę, a jesień za wspaniałą paletę kolorów i światło, które sprzyja fotografowaniu. 
W tym roku u mnie w ogrodzie (nie wiem dlaczego) rzadko widywałam motyle, choć kwiatów nie brakowało. Dopiero kiedy zakwitł bluszcz, wszystkie owady, w tym również rusałka pawik bardzo licznie zlatywały się. Było ich tyle, że aż brzęczało wokoło.




Ogród z wrześniowej zieleni...








... powoli otulił się październikową żółcią, czerwienią i brązem.







Staramy się dużo czasu spędzać na świeżym powietrzu, żeby zwiększać odporność organizmu. Kolorowa jesień w parku niedaleko nas, czy pełna słońca, czy spowita mgłą, każdego dnia zachwyca.









Mam nadzieję, że nie zamęczyłam Was ilością zdjęć i dotrwaliście do końca :)
Życzę wszystkim zdrowia i dużo wzajemnej życzliwości. Idę teraz nadrabiać zaległości na Waszych blogach.
Pozdrawiam, Lusi