Kiedy za oknem szaro i deszcz pada kolejny dzień, każde wyjście do ogrodu jest możliwe wyłącznie w kaloszach, trzeba przywołać kolory, a także zapachy, które całkiem niedawno można było zaobserwować i poczuć.
Bez palibin, a potem robinia akacjowa pięknie pachniały.
Azalie japońskie, różanecznik, orliki, kalina, kielichowiec, krzewuszka, żarnowiec.
W cienistym zakątku przed domem jest królestwo host i paproci.
Są też czosnki, dzikie róże, powojniki, dzwonki i lwie paszcze.
Wśród kwiatów wyrastają dzikie, pachnące poziomki.
W donicach na tarasie oraz w koszach na ścianie kwitną surfinie, werbeny, bakopy, pelargonie, smagliczka i pokrzywiec (inaczej zwany lisimi ogonami).
Oczywiście czerwiec to czas piwonii. Bardzo lubię ich delikatny zapach. Nie wiem niestety, jakie to odmiany.
Na koniec margaretki i szczawik, który wypełnia szczeliny między kamieniami. Ciężko go usunąć, więc staram się go polubić.
Mam nadzieję, że udało Wam się dotrwać do końca spaceru. Pozdrawiam z bardzo mokrego ogrodu i życzę dużo słońca
Lusi