Witajcie!
Koniec wakacji i wrzesień to dla mnie zawsze intensywny czas w pracy. Potem październik też przeleciał nie wiadomo kiedy... W tym trudnym czasie, gdy ciągle jesteśmy czymś zaskakiwani, wizyty w ogrodzie napełniają spokojem i dają radość. Zacznę od tego czym jesień obdarza w ogrodzie i pobliskim parku. Jesień jest, obok wiosny moją ulubioną porą roku. Wiosnę lubię za budzącą się przyrodę, a jesień za wspaniałą paletę kolorów i światło, które sprzyja fotografowaniu.
W tym roku u mnie w ogrodzie (nie wiem dlaczego) rzadko widywałam motyle, choć kwiatów nie brakowało. Dopiero kiedy zakwitł bluszcz, wszystkie owady, w tym również rusałka pawik bardzo licznie zlatywały się. Było ich tyle, że aż brzęczało wokoło.
Ogród z wrześniowej zieleni...
... powoli otulił się październikową żółcią, czerwienią i brązem.
Staramy się dużo czasu spędzać na świeżym powietrzu, żeby zwiększać odporność organizmu. Kolorowa jesień w parku niedaleko nas, czy pełna słońca, czy spowita mgłą, każdego dnia zachwyca.
Życzę wszystkim zdrowia i dużo wzajemnej życzliwości. Idę teraz nadrabiać zaległości na Waszych blogach.
Pozdrawiam, Lusi