Mój ukochany
miesiąc maj mija mi bardzo szybko. Dużo czasu zajmuje mi praca zdalna- o wiele
więcej siedzę teraz przy komputerze, a nie jest to moje ulubione zajęcie. Na
szczęście pozostały czas w większości spędzam w ogrodzie lub na spacerach po
okolicy i uwieczniam wiele ulotnych chwil w obiektywie. W ogrodzie ciągle coś
się dzieje: rośliny czarują kolorami, zapachami, no a ptaszki umilają czas
swoimi trelami. B ardzo
często gościmy kosy, bo zostały nam z zeszłego roku małe pomarszczone jabłuszka
i rozłożyliśmy je na trawie, a kosy nieraz całą rodziną przylatywały do
tej stołówki. Początkowo mama kos musiała karmić swoje potomstwo, które choć
już całkiem sporych rozmiarów domagało się jedzenia od mamy. Czasem
przylatywała tylko samiczka, czasem znów tylko samiec.
Kolejnym gościem w ogrodzie była wiewiórka. Dotychczas kojarzyłam to zwierzątko z milutkim zjadającym orzeszki lub żołędzie stworzeniem, a tu okazało się, że jest również zwolennikiem ptasich jajeczek lub nawet młodych piskląt. Któregoś dnia zobaczyłam, jak wiewiórka skacze po płocie, przeskakuje na świerki, a po chwili usłyszałam zaniepokojone krzyki ptasie, a dalej niczym w filmie akcji wiewiórka uciekała w popłochu, a małe ptaszki (nawet nie zdążyłam zauważyć jakie) dawały jej nauczkę - leciały za nią i atakowały ją swoimi dziobami. Oczywiście choć miałam aparat w ręce, wszystko rozegrało się tak szybko, że nie zdążyłam zrobić żadnego zdjęcia, ale ponieważ wiewiórka odwiedzała nasz ogród kilka razy, jedno zdjęcie (tym razem spokojne) udało mi się zrobić.
Kiedy przeglądałam zdjęcia z maja zauważyłam kolejny raz jak szybko zachodzą zmiany w przyrodzie. Kwitnące wśród mniszków jabłonie na początku miesiąca teraz już mają malutkie jabłuszka, a kwiaty mniszków zastąpiły dmuchawce. Oczywiście trochę syropu z mniszków zrobiłam.
Podobnie orzechy - już mają malutkie owocki.
Nawet buki, które w czasie wypraw do lasu uwielbiam obserwować, gdy zaczynają wypuszczać liście,
a w tym roku bardzo obficie kwitły, zdążyły już zrzucić kwiaty.
Deszczu też mamy pod dostatkiem.
Pozdrawiam majowo, Lusi.