Szukaj na tym blogu

niedziela, 15 października 2023

na wypoczynek do dolnośląskich uzdrowisk

 Tym razem na naszych drogach dolnośląskiego wędrowania zatrzymaliśmy się w Szczawnie-Zdroju. Jest to jedno z najstarszych uzdrowisk na całym Dolnym Śląsku. Z leczniczych właściwości wód na terenach dzisiejszego Szczawna-Zdroju korzystały już plemiona Słowian we wczesnym średniowieczu. Pierwsze historyczne wzmianki o wsi, z której rozwinęło się miasto, pochodzą z początków XIII wieku.

Park Zdrojowy wybudowano w 1812 roku na polecenie doktora Augusta Zemplina, jednego z pomysłodawców i założycieli uzdrowiska w Szczawnie-Zdroju. Oprócz naturalnej roślinności sprowadzono tutaj wiele drzew, krzewów i kwiatów z różnych stron świata.

Przed głównym wejściem do parku stoi pomnik Henryka Wieniawskiego, przygotowany z okazji 50 Międzynarodowego Festiwalu Henryka Wieniawskiego w 2015 roku. 








W pijalni połączonej z halą spacerową tryskają 4 różne źródła szczawów wodorowęglanowo-sodowo-wapniowo-magnezowych: „Marta”, „Dąbrówka”, „Mieszko” oraz „Młynarz”. 




Od kilku lat w górach jak grzyby po deszczu "wyrastają" wieże widokowe, najczęściej nowoczesne budowle, które przeważnie nie są wkomponowane w otaczający krajobraz. Na szczycie Góry Parkowej (inaczej Wzgórze Giedymina) wznosi się jedna z takich wież. 












Odwiedziliśmy również drugie uzdrowisko, które obecnie jest prawie nieznaną niewielką wsią w Górach Suchych, położoną kilkanaście kilometrów na południe od Wałbrzycha, zaraz obok granicy Polski i Czech. To Sokołowsko.

Przez stulecia była to zwykła wieś, jakich w okolicy wiele. Wszystko zmieniło się po wizycie hrabiny von Colomb. Urzekł ją piękny krajobraz, ukrytej w dolinie wioski. Namówiła swojego szwagra, Hermanna Brehmera do założenia tutaj w 1854 r. pierwszego w Europie sanatorium przeciwgruźliczego.

Zadecydowano o postawieniu ogromnego budynku uzdrowiska, który z biegiem czasu był modernizowany i rozbudowywany. Sanatorium było wyjątkowe, tak jak wyjątkowy był jego twórca, który obmyślił nowatorskie leczenie gruźlicy za pomocą odpowiedniej diety i miejscowego klimatu. Medycy z innych miast Europy zaczęli stosować praktyki Brehmera.

W Sokołowsku z dobrodziejstw wyjątkowego mikroklimatu chętnie korzystała arystokracja, i to właśnie na jego wzór pod koniec XIX w. powstało słynne uzdrowisko w szwajcarskim Davos.

Bywano tu tłumnie, a wśród licznych gości nie brakowało też Polaków. Ponoć sam Tytus Chałubiński zainspirował się właśnie Sokołowskiem, szukając polskiego miejsca na kurort leczący choroby płuc – tym miejscem stało się Zakopane.

Drugim sławnym Polakiem związanym z Sokołowskiem był Alfred Sokołowski, który trafił tu w rok 1874 jako pacjent, a ostatecznie został bliskim współpracownikiem dr Brehmera. Podobnie jak Chałubiński miał duże zasługi dla leczenia chorób płuc w Polsce. To na jego część niemiecka nazwa Görbersdorf została zmieniona na Sokołowsko. Po II wojnie światowej dalej leczono tu gruźlicę, ale z czasem miejsce to traciło na znaczeniu. 








Od kilku lat w czerwone mury dawnej lecznicy nowego ducha wprowadza fundacja Sztuki Współczesnej In Situ. Fundacja organizuje różne wystawy, warsztaty, koncerty, spotkania, a także festiwale, m. in.– „Hommage à Kieślowski”, poświęcony twórczości i osobie reżysera.






Obok znajduje się drewniany dom, zwany Weisse Haus wybudowany w 1878 roku należący również do sanatorium  Brehmera.




Tuż przy budynku sanatorium, za parkiem, znajduje się  ciekawa budowla pełniąca dawniej rolę obserwatorium astronomicznego w Sokołowsku. Budynek wybudowano w 1876 roku w stylu neogotyckim. Pierwotnie dach był płaski i właśnie z tego tarasu można było obserwować niebo. Niegdyś budynek stanowił integralną częścią Sanatorium dr Brehmera, a dziś pozostaje w rękach prywatnych i pełni funkcję mieszkalną.



Możemy tu podziwiać wiele pięknych budynków o interesującej architekturze. Jednym ze wspanialszych zabytków w Sokołowsku jest niewielka cerkiew prawosławna pw. Św. Michała.

Z powodu choroby ojca w młodości mieszkał tu reżyser filmowy Krzysztof Kieślowski. We wsi przypominają o tym fakcie dwie tablice pamiątkowe, w tym na domu, w którym mieszkał. 

 












Pozdrawiam Was serdecznie w chłodny, deszczowy niedzielny poranek
Lusi  :)    

środa, 4 października 2023

wrześniowy ogród

 Wrzesień w tym roku był najpiękniejszym letnim miesiącem, przynajmniej w mojej okolicy. Był słoneczny, ciepły, wręcz gorący, od czasu do czasu padał deszcz, ale nie było żadnych gwałtownych zjawisk pogodowych. I nawet kiedy przeszedł w jesień, pogoda nadal sprzyja ciepłolubom 😊

A co się działo w ogrodzie?

Choć pomarańczowy nie zalicza się do moich ulubionych ogrodowych kolorów, to lantana przy wejściu do domu w tym kolorze, stopniowo przebarwiająca się w czerwony w towarzystwie wielobarwnych liści pelargonii działa energetyzująco, a jej kwiaty chętnie wciąż podziwiam, bo kwitnie cały czas.




Początkiem września na tarasowej pergoli kwitła po raz drugi róża Florentina a także nadal cieszył kwiatami milin pośredni Madame Galen.





Większość jeżówek już przekwitła, ale późna odmiana limonkowej Green Jewel ciągle zachwyca kwiatami, które tak wyglądały na początku września: 



a tak w ostatnich jego dniach:




Oczywiście we wrześniowym ogrodzie zachwycają też rozchodniki, które są ulubione przez pszczoły.




Krople deszczu błyszczą na liściach szczawiku czterolistnym oraz na rajskim jabłuszku.






Od sąsiadów "przybyły" bez zaproszenia i zadomowiły się za domkiem ogrodniczym hibiskusy w dwóch kolorach.





Ten miesiąc to czas kwitnących traw - rozplenice, miskanty, śmiałki darniowe i inne.







Powtarzają kwitnienie róże wielkokwiatowe, w tym ta w kolorze lila, która przez kilka lat z rzędu miała tylko jeden kwiat, a w tym roku w końcu wydała więcej kwiatów 👏





Rudbekie już powoli kończą kwitnienie, ale kosmosy wciąż jeszcze rozwijają kolejne pąki.


 



Hortensja już coraz bardziej się przebarwia...




Wrzesień należy również do popularnych astrów - marcinków czy też inaczej michałków.






Odwiedzają nas skrzydlaci goście - na śliwce nieraz pojawia się dzięcioł...





... a rozsiewająca się w wielu miejscach ogrodu, wyjątkowo dorodna w tym roku i długo kwitnąca werbena patagońska przyciąga w słoneczne dni mnóstwo rusałkek pawików.







Powoli rozkwita trójsklepka.




Piękne białe dyńki Baby Boo, których nasionka dostałam od blogowej koleżanki Anity ciągle dojrzewają w warzywniku i potem wykorzystuję je do dekoracji domu. 



Życzę wszystkim żeby jesień nadal nas rozpieszczała słonecznymi, ciepłymi dniami i pozdrawiam
Lusi 😎