Niedawno miałam okazję uczestniczyć w zbieraniu malin i porzeczek. Nie było tego za wiele, ale parę słoiczków zapraw udało mi się przygotować. Sok z malin już dostał szydełkowe "czapeczki".
Galaretka porzeczkowa na razie jeszcze bez "ubranek".
I na koniec malwy, które uwielbiam!
No proszę:))jaka pracowita pszczółka:)))przetwory,czapeczki:)))jestem pełna podziwu:))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI kto tu mówi o pracowitości!:)Myślałby kto że Ty leniuchujesz :))) I chyba wiesz kto jest dla mnie inspiracją do robienia i ozdabiania przetworów...:))))) Też pozdrawiam. A może byście z Anią "przyfrunęły" do mnie?
OdpowiedzUsuńPiękne ubranka moją słoiczki,sama takie chciałabym mieć,ale nie umiem ich robić:)zastanawiałam się,czyj to blog?ale poznałam po konewce,że to Ty Lusi:):)konewka też świetna,moja już obrobiona,czeka na lakier,ale teraz krucho z czasem - Kondzio już chodzi i mam mały remoncik w ganku no i niebawem wracam do pracy,nastawiam się już psychicznie.buziaki
OdpowiedzUsuńOlu, cieszę się że do mnie zawitałaś!!! Ubranka na słoiki nie są trudne do zrobienia :))) Będę czekać na konewkę. Życzę wytrwałości przy ogarnięciu remonciku, Kondziowego chodzenia i nastrajaniu się do pracy... Wakacje niestety zawsze za krótko trwają i kończą się nieubłaganie:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam